środa, 16 marca 2016

Co jemy w Iranie?

Korzystamy z cudownego podręcznego słowniczka, którzy przygotowała dla nas Ela. Są tu takie przydatne zwroty jak np. "Czy macie wegetariańskie jedzenie" albo "Nie jem mięsa". Najczęściej, gdy to wymawiamy/pokazujemy, to od razu obsługa zaczyna machać głową - Nie, nie mamy wege. Na wszelki wypadek dopytujemy się - A falafle? A smażony bakłażan (kashke bademjan)? A omlety (kookoo)? A ash (zupa z kluskami lub kaszą - wege). I wtedy często w odpowiedzi słyszymy - A! No tak - to mamy :)

Czasami bierzemy menu do ręki i jedna potrawa po drugiej sprawdzamy - Czy to ma mięso? A to? A to? Czasami działa - w ten sposób odkryliśmy inne wcielenie - wędzone - bakłażana: mirza ghashemi. Mniam!

Zdjęcie z bloga:
http://www.mypersiankitchen.com/mirza-ghassemi-a-persian-eggplant-tomato-and-egg-dish/
gdzie znajdziesz też przepis krok po kroku

Innym razem, stosując dokładnie tę samą metodę, zaliczyliśmy też wpadkę. Ale kto by pomyślał... Zamówiliśmy na spółkę "yoghurt stew" - to deser: słodko-kwaśny, z posmakiem kardamonu, może szafranu również, z orzechami. Coś w nim przypominało mi kogiel-mogiel. Pyszność! Ale uwaga - ta potrawa nie jest wege, ponieważ na początku, po ugotowaniu jogurtu dodaje się do niego kurczaka i blenduje. Kto by pomyślał, że istnieje deser z mięsem? Dowiedzieliśmy się o tym przez przypadek podczas wieczornej wymiany wrażeń z naszym hostem. Eh. Dobrze wiedzieć. Dobrze też zawsze zachowywać czujność, nawet wtedy, gdy obsługa hotelu mówi - Tak, całe śniadanie jest odpowiednie dla wegetarian. Można wtedy w jednej paście wypatrzeć małe kawałeczki szynki. Jak drobno pokrojone, to nie mięso prawda? Przypominają mi się doświadczenia z badań terenowych pod Szydłowcem - tam po raz pierwszy zadumałam się nad tym, czym jest mięso. Kurczak to przecież nie mięso :)

Podsumowując: w Iranie z opcją wege jest zdecydowanie trudniej niż w Turcji. Często spędzamy godzinę spacerując po mieście, szukając miejsca, gdzie coś moglibyśmy zjeść. Za to sprawdza się korzystanie z internetu i wpisywanie np. "vegetarian restaurant shiraz" - można wtedy znaleźć perełki nie wymienione w lonley planet, w rejonach nieturystycznych. Jeśli wegetariańskie dania znaleźć trudno, to nie wiem, co możemy polecić weganom i wegankom. Daktyle? Falafle? Samboze? Gotowanie samodzielne? Pysznych warzyw i świeżych owoców ci tutaj dostatek. Powodzenia :)

p.s. Jak mogłam zapomnieć! Weganom - i wszystkim innym zresztą też - polecam mieszankę świeżych ziół. Są tutaj dostępne takie gotowe mixy: mięta, bazylia, por, pietruszka, melisa (?) i coś jeszcze czego nie znam - z rzodkiewką i pomidorem, na tackach, gotowe do spożycia z chlebem. Absolutny odjazd i takie fajne pomieszanie smaków, że chce się więcej i więcej. Bardzo odświeżające. W ogóle - mięta hitem wyjazdu.

p.s. a w Yazdzie królują słodycze: wielosmakowe kremy sezamowe, słodkie napoje z żelkami, ciasteczka nadziewane masą orzechową, wata cukrowa ergo jest tu największy w Iranie odsetek osób z cukrzycą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz