poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Murree i Patriata - różne punkty widzenia

Murree powstało w połowie XIX wieku jako sanatorium. Odpoczywali tu brytyjscy żołnierze stacjonujący na co dzień w okolicach dzisiejszej granicy z Afganistanem. Rześkie powietrze być może leczyło ich z PTSD, być może z wyrzutów sumienia wywołanych poczynaniami królestwa w tym rejonie. Obecnie Murree jest popularną miejscowością turystyczną dla mieszkańców Islamabadu czy Lahore, chcących odetchnąć pełną piersią i spojrzeć prosto w oczy Himalajom. Miejsce to odwiedzają również Pakistańczycy mieszkający na stałe za granicą, w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. Trafiliśmy tam i my. Zbłąkane owieczki, jedyni nie-z-Pakistanu.

W samym Murree nie znaleźliśmy wiele do zobaczenia. Ale zaczynają się tutaj łatwe szlaki prowadzące do paru punktów widokowych. Odwiedziliśmy Kashmiri Point, gdzie znaleźliśmy polanę nad urwiskiem, zalaną słońcem, z której roztaczał się widok na cały północny Pundżab. Dzięki dobrej widoczności widzieliśmy również ośnieżone szczyty Himalajów. Usiedliśmy na polanie i po raz pierwszy od dawna otaczała nas cisza, natura i zero ludzi. Z oddali dochodziły do nas tylko odgłosy psów i domostw po drugiej stronie doliny.


Kolejnego dnia było tylko lepiej. Wybraliśmy się do Patriaty (tzw. New Muurre), by spojrzeć na okolicę z lotu ptaka (= kolejka linowa). Cicho sunące krzesełka nad drzewami iglastymi, z nienacka otwierające się bezkresne przestrzenie, po prawej, po lewej, widok na Kashmir, na Pakistan, na Indie, na góry. Jak do tej pory największe wow podczas tej podróży.



Dzień spędziliśmy w towarzystwie Jaseera. Stworzyliśmy trio, które próbowało dogadać się z kierowcą minibusika-taksówi. Ostatecznie negocjacje zakończyły się fiaskiem i pojechaliśmy autobusem. Jaseer mówi płynnie po angielsku, mimo że do tej pory nie miał okazji, by korzystać z języka w praktyce, w bezpośredniej rozmowie. Szacun. Priorytetem jest dla niego niezależność. Nie wziął posady w firmie ubezpieczeniowej, którą oferował mu jego tata. Wyprowadził się od rodziców i samodzielnie próbuje kształtować swoją ścieżkę kariery. Właśnie zdał potrzebne egzaminy, by zostać policjantem. Nie mógł zrozumieć, z jakiego względu nasze oszczędności wydajemy na taką podróż. Co zyskujemy? Moglibyśmy przecież założyć jakąś firmę i dobrze się ustawić na przyszłość. Nasze argumenty były z innego porządku logicznego. Zyskujemy doświadczenie, unikatową wiedzę, osobisty punkt widzenia na "sprawy świata" - zyski trudne do wycenienia. A jednak w paradygmacie, w którym działamy, myślę że zaowocują i w ostatecznym rozrachunku rzeczywiście okażą się "inwestycją" a nie tylko "wydatkami". Time will tell...


Szczegóły praktyczne: Murree ma dwie części - położoną niżej (tańszą, nocowaliśmy płacąc 1000 rupii za pokój dwuosobowy, ponoć można taniej) i położoną wyżej (droższą, 3000 - 6000 rupii za pokój dwuosobowy). Dodatkowo jest też Nowe Murree, inaczej zwane Patriatą - położone dwadzieścia kilometrów dalej. To tam właśnie jest kolejka linowa. Pomiędzy miejscowościami można poruszać się taxi-minibusami (najdroższa opcja - +1000 rupii), można czekać aż się zapełni mała ciężaróweczka (tania opcja - 100 rupii), można też trafić na autobus publiczny (najtańsza opcja - 50 rupii). W Murree na dworcu najpierw natykasz się na taksówki i wszyscy zgodnie mówią, że w żaden inny sposób nie dojedziesz do Patriaty. Potem natykasz się na małe ciężaróweczki. Dopiero na samym tyle dworca jest jeden autobus, który sprawia wrażenie, że już nie pojedzie. Ale to właśnie tego szukasz :) Przejazd kolejką ma dwa etapy - najpierw jedziesz w krzesełkach, potem wchodzisz do 8-osobowej kabiny. Całość 400 rupii - absolutnie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz