środa, 24 lutego 2016

Wiosna w Sofii

Wybraliśmy nocne połączenie do Stambułu, po to by móc cały dzień spędzić w Sofii. Tak się ucieszyliśmy na widok słońca i gór ponad miejską panoramą, że od razu po zatrzymaniu się pociągu wyruszyliśmy na miasto... a przydałaby się wtedy chwila refleksji i umieszczenie bagaży w schowku na dworcu. Ale nie - ruszyliśmy dzielnie na miasto i cały dzień szwędaliśmy się z kilkunastoma kilogramami na plecach. Pod koniec dnia było już (mi) naprawdę ciężko...

Adam studiuje mapę od Vicky, dzięki której od razu
wiedzieliśmy, gdzie udać się na pyszne wege jedzenie.

W drodze do Sun&Moon (pyszne wege jedzenie)
mijaliśmy pijalnię z polskimi piwami.

Najwięcej czasu spędziliśmy na świetny placu miejskim, który rozciąga się przed sofijskim pałacem kultury i nauki. Ten tutejszy wygląda zupełnie inaczej niż ten warszawski. Jest dużo niższy a dookoła niego tętni życie. Co przyciąga tam ludzi? Po prostu harmonijnie rozłożone ławki, zieleń miejska i chodnik z płyt granitowych po których gładko mogą jeździć rolkarze, deskorolkarze i rowerzyści. Ah, gdyby tak w podobny sposób zorganizować przestrzeń przed PKiN-em w miejsce planowanej betonowej pustyni...

Gładka nawierzchnia zachęca do ewolucji :)

Nawadnianie kropelkowe w akcji!

Pomnik - częściowo zburzony przez
komunistów upamiętniający dzieci
walczące podczas II wojny światowej.

Wieczór spędziliśmy spacerując pomiędzy oświetlonymi budynkami - opera, teatr, parlament - wszystkie położone przy jednej ulicy. Przez przypadek natknęliśmy się również na wykopaliska pomiędzy blokami. Inspirujące miejsce na wieczorny spacer z psem lub piwko z ziomkami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz